Przejdź do treści

Marta Kładź-Kocot – Noc kota, dzień sowy

„Noc kota, dzień sowy” Marty Kładź-Kocot (Genius Creations, 2017/2018) to powieść niezwykła. Można ją czytać jak zwykłą przygodową fantasy, taką z questem, drużyną i co tam jeszcze komu w duszy gra. Nie ujmuje to wcale powieści, bo i przygoda ciekawa i świat niebanalny, zagadki zagadkowe i do tego otwarte, na pozór, zakończenie.

Moją czujność obudziło wielkie nagromadzenie stereotypów właściwych literaturze fantasy połączonych z równie niemałą ilością powiązań kulturowych, taka intertekstualność bardziej komparatystyczna niż literacka. Na przykład powiązania z Florencją przełomu XV i XVI wieku. No cóż od razu widać, że Autorka „Księcia” niejakiego Machiavelliego czytała (i niezbyt tego osobnika lubi).
Mamy więc drugi poziom tej powieści, odkrycie go to oczywiście kwestia oczytania ze strony czytelnika. Lecz to nie koniec…

Sama autorka podpowiada nam jeszcze kolejny poziom odczytania:

Ale jeśli zgłębisz opowieść do samego dna, zaczynasz rozumieć, gdzie tkwią jej korzenie, co ją napędza i jakie są jej związki z innymi opowieściami. Widzisz ją na wskroś.

Marta Kładź-Kocot – Zamek cieni

Dochodzimy wreszcie do trzeciego poziomu. Poziomu inspirowanego mitem. Archetypy, toposy, symbole i znaki kłębią nam się w głowie i jeśli ktoś potrafi tak czytać, to ogarnia go zachwyt. Ja czytałem tak „Noc kota, dzień sowy” praktycznie prawie od początku. Pozwolę sobie na autocytat:

Dokąd doszedłem w swoich rozważaniach? Do tego co mniej lub bardziej jawnie pojawia się w tekście powieści, do dynamicznego systemu symboli (figur mitycznych), archetypów, obrazów i schematów. Innymi słowy doszedłem do mitu. W tym przypadku mitu literackiego. Czy Marta Kładź-Kocot gra z czytelnikami mitem? Tak!
Z wpisu na blogu Biblioteka Kruka

…ale to jeszcze nie koniec. W powieści można znaleźć jeszcze kilka poziomów, ale powiedzmy teraz tylko o jednym.  Poziomie mitotwórstwa. Marta Kładź-Kocot pokazuje nam jak rodzi się mit. Jak z wielu archetypów, schematów, symboli mitycznych rodzi się kolejny mit, właściwy dla świata tej powieści.

Zapisanie mojej interpretacji tej powieści, jeżeli odważę się ją wydobyć z warstwy emocji, „dorozumować”, spisać do końca i ujawnić, będzie nie tylko wielkim wyzwaniem, ale też niezwykłą przygodą i zabawą intelektualną tekstem literackim.

Moją Interpretację napisaną ad hoc, zaraz po przeczytaniu „Zamku cieni” znaleźć można tutaj:  Widok ze Wzgórz na Miasta według Marty Kładź-Kocot

 #Fantastyka #Fantasy #Mitotwórstwo 

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: