Przejdź do treści

Subiektywna ściąga „Żwikiewicz dla początkujących”.

Data pierwszej publikacji 21.06.2017

Uwaga, po raz pierwszy, i prawdopodobnie ostatni, wpis typu poradnikowego. Ponieważ wiele osób (około czterech) zadało mi zasadnicze pytanie „to w jakiej kolejności czytać tego Żwikiewicza?”, więc odpowiadam następująco:

Po pierwsze, z zasady nie udzielam takich rad, bo potem musiałbym z tym żyć, a to niełatwe…

Po drugie, czytelnikom fantastyki nie udzielam takich rad, bo powinni sami wiedzieć.

Po trzecie, ludziom oczytanym, za to niekoniecznie w fantastyce, mogę, czemu nie, delikatnie wskazać pewien kierunek. Za co trzeba płacić! Zapłatą będą dodane przeze mnie, równie subiektywnie wybrane, lektury pomocnicze.

Tu wyraźnie i cała powagą oświadczam, że nie biorę żadnej odpowiedzialności za czyjś stan zdrowia, także psychicznego, po przeczytaniu utworów wymienionych w poradniku, także dodatkowych, ani w tej ani w żadnej innej kolejności, losowej też.

Piszący te słowa przeczytał wszystkie poniżej wymienione utwory i jest zdrów na ciele (adekwatnie do wieku) i na …no …umyśle (przypominam, że zdrowie psychiczne jest rzeczą względną i w zasadzie niemierzalną)!

Prawie wszystkie poniższe utwory, na razie z wyjątkiem „Delirium w Tharsys”, można znaleźć w książkach wydanych przez wydawnictwo Solaris w serii Archiwum Polskiej Fantastyki. Część opowiadań i powieść „Imago” także na stronie FantastykaPolska.pl.

Przejdźmy do lektur.

W zasadzie opowiadania:
  1. Instar omnium <Stanisław Lem – Test, w „Opowieści o pilocie Pirxie”>
  2. Marzenie <Ray Bradbury – Kroniki Marsjańskie>
  3. Zerwane ogniwo
  4. Podpalacze nieba
  5. Kłamstwo <Daniel Defoe – Robinson Crusoe, Stanisław Lem – Marcel Coscat „Les Robinsonades” (Ed. du Seuil – Paris), w „Doskonała próżnia”>
  6. Wołanie na Mlecznej Drodze
  7. Maszyna
  8. Zwierciadło nieba
  9. Happening w Oliwnym Gaju
  10. W cieniu Sfinksa (współautor Krzysztof Rogoziński) <Eugène Ionesco – Krzesła, Samuel Beckett – Czekając na Godota, Andrzej Czechowski – Wieczorne niebo>
Druga jesień:
  1. Druga jesień <Bruno Schulz – Druga jesień, a w ogóle to i „Sklepy cynamonowe” i „Sanatorium Pod Klepsydrą”!>
Strefa Systemu:
  1. Imago <Stanisław Lem – Powrót z gwiazd>
  2. Ballada o przekleństwie
Industrialno-Urbanistyczny Masyw:
  1. Sindbad na RQM57
  2. Delirium w Tharsys <Jerzy Żuławski – Trylogia Księżycowa!>
  3. Kajomars <„Awesta”>
  4. Suweren motyw falliczny
Appendix Solariana:
  1. <Stanisław Lem – Opowieści o pilocie Pirxie>
  2. <Stanisław Lem – Solaris> zobaczycie jaka to teraz przyjemna i lekka lektura…
  3. Appendix Solariana (opowiadanie)
Pozostałe:
  1. Sejmor Srebrzystołuski
  2. Legenda z czterech stron świata
  3. INSPIRY – (7 krótkich opowiadań – współautor Marek Żelkowski)
Uwagi:
  1. Opowiadania „Maszyna” i „Sindbad na RQM57” występują w różnych wersjach! Aktualne wersje można znaleźć w zbiorach z Archiwum Polskiej Fantastyki wydawnictwa Solaris.
  2. Opowiadania i mikropowieści można znaleźć w jednym ze zbiorów „Maszyna” lub „Appendix Solariana”, kolejność ich występowania różni się od tej, którą przedstawiłem powyżej.

Nie ukrywam, że pisanie tej ściągi było dla mnie świetną zabawą, ale do meritum, czyli kolejności czytania i lektur dodatkowych(!) podszedłem z pełną powagą!

Miłego czytania!

P.S. Reklamacji nie przyjmuję, skargi i zażalenia można wpisać w komentarzach.

 #Fantastyka #Science Fiction #Klasyka 

 

 

17 komentarzy do “Subiektywna ściąga „Żwikiewicz dla początkujących”.”

    1. Cóż widzę pewne podobieństwo 😉 To wymagałoby dłuższego tłumaczenia, wiesz takie pod dnem dno.
      Najlepsze jest to co teraz zauważyłem, że mi Kiśla wrzuciło w podobne… Dla twardego jądra współczesnych fantastów (niech im Cthulhu będzie łaskaw) dwie ekstremy w jednym, cudne 😀

      1. Wy, fantaści, strasznie jesteście czuli na te Wasze podziały gatunkowe i fanowskie, wymyślacie dziwaczne nazwy gatunków, a potem płaczecie, że fantastyka to nisza i nikt tego nie czyta. Szczęśliwie jako nie fantasta mogę sobie bez wyrzutów sumienia czytać i Lema, i Kisiel 🙂 I Piskorskiego 🙂

    2. Muszę przemyśleć, czy Ty mnie aby nie obraziłeś pisząc „Wy fantaści”. 😉
      Ja tam poza klasyczny trójpodział SF, Fantasy & Horor w zasadzie nie wychodzę, no może jeszcze Weird Fiction (horrory to ja nie bardzo trawię, a WF i owszem, i nie, to nie jest to samo). Mnożenie podgatunków? Niejaki Ockham się kłania!
      No i popatrz na lektury dodatkowe. Jakbym zaczął wymieniać utwory, które ja (nie tylko ja, parę osób nas jest) uważam za fantastykę, to dopiero by się narobiło.
      Co do niszy… Kto uważa fantastykę za niszę, ten uważa. Na pewno nie ja. Z jednej strony znaczna część fandomu siedzi w niszy, mentalnej moim zdaniem, z drugiej strony część czytelników „g(ł)ównego nurtu” co to myślą, że czytają nie wiadomo jakie arcydzieła. I tak 90% literatury, bez względu na pochodzenie, to chłam. Cała sztuka czytania, to te pozostałe 10% czytać bez względu na wiek (utworu, czytelnika zresztą też) i jakąś użytkową kategoryzację czytać 😀

      1. Ockham? Bardzo by się przydał z ostrym narzędziem. Bo jak czytam, że Piskorski to steampunk, to mi to nic nie mówi, a jakby ktoś przetłumaczył, że to przygodówka (prawie płaszcza i szpady) w historii alternatywnej, to bym się zainteresował. I w ten sposób mnóstwo fajnych książek człowieka omija 🙂
        Ale to wszystko pewnie dlatego, żeby się mainstream nie zleciał i nie podkradł tych pereł literackich fandomowi 😛
        I surowy jesteś, jak tam oceniam proporcję na jakieś 75/25, a może i 60/40, zależy od epoki i gatunku.

      2. Ten steampunk to normalne zwracanie dzioba. Początkowo nazwa dotyczyła tylko „wieku pary”, czyli wiktoriańska Anglia, rozwój cywilizacji opiera się na mechanice, maszyna różnicowa Babbage’a i te sprawy. Polecam książkę http://www.encyklopediafantastyki.pl/index.php/Maszyna_r%C3%B3%C5%BCnicowa
        Normalna SF. Potem ktoś doszedł do wniosku, że jak XIX wiek to eter, jeszcze OK! Potem eterowi dodano własności magiczne i poszło w niewiadomoco. Nazwa została, znaczy z „wieku pary” zrobił się „wiek pary i eteru”. Typowa hybryda SF i fantasy. Ja się nie kłócę, tylko zastanawiam po co ta myląca nazwa.
        A propos „wieku eteru” też polecam książkę http://www.encyklopediafantastyki.pl/index.php/Wieki_%C5%9Bwiat%C5%82a
        Między nami mówiąc podgatunki (genres) nie tylko mnożą się jak króliki, ale pojawiające się masowo definicje dla każdego pojedynczego podgatunku, nie to, że się różnią (to mocno zależy od autora „definicji”), ale potrafią być na tyle sprzeczne, że się praktycznie wykluczają 😀 Paranoja!

        1. No właśnie o tym mówię. To wszystko służy wyłącznie zniechęcaniu postronnych do sięgania po fantastykę i kreowania fanów na posiadaczy wiedzy tajemnej. A autor niesprzedanego arcydzieła niech spada 🙁

        2. No nie, Zacofany nie znaczy przecież naiwny 🙂
          Oryginalność i PR!!! Przecież oni nowe, lepsze wymyślają! Znaczy jak koło ładnie odmalować w pastelowe kwiatki, to będzie zupełnie inne, lepsze, bardziej okrągłe koło i można opatentować „nowy gatunek koła”, a nie jak jacyś jaskiniowcy używać starego… Mój cynizm zaczyna mnie przerażać 😀
          Ty czytaj Żwikiewicza, owszem koło gustownie odmalowane, ale takie zwykłe, nawet jak jakiś eksces się zdarzy (językowy 😉 ) to jednak stara dobra SF się kłania.

          1. Zacofany, staroświecki i naiwny. I boję się nowości, bo albo są wtórne, albo do kitu (sprawdzić, czy nie czytnik ebooków), a już w literaturze to w ogóle 😛
            Żwikiewicz dotrze w przyszłym tygodniu, to chociaż przekartkuję.

          2. Czuję nutę zdrowego konserwatyzmu, nie mówię o ideologii tylko nastawieniu. No właśnie ja też tak mam 🙂
            Ale wiesz, że jak komuś „nowoczesnemu” powiesz, że literatura jest ciągła w czasie i znaczna część motywów (toposów) i archetypów to już u Greków była, a niektóre to może i w tych komiksach co je nasi szanowni antenaci na skałach jaskiń ryli, to wezmą Cię za, no, zacofanego właśnie? 😀

            Co do nowości technicznych, kotka zrzuciła ręczny młynek do kawy na podłogę, nic mu się nie stało, działa normalnie, a jak wnuczka zrzuciła kawałek blendera (wcale nie firmy Krzak), ten najważniejszy (z silnikiem) to się kompletnie biedaczek zepsuł, taka nienaprawialna jednorazówka. 😀

            1. W kwestii literatury konserwatyzm się opłaca, człowiek nie czyta masy śmiecia tylko dlatego, że jest nowa, modna, rozreklamowana i dostaje nagrody. A jak coś jest dobre, to i po dwóch latach smakuje.
              Na takich nowoczesnych zęby zjadłem, ile to czytałem zachwytów, że coś jest takie świeże i nowe i ajwaj, a przecież było oparte na starym koncepcie. No ale nieznajomość historii literatury bardzo ułatwia bezkrytyczne zachwycanie się 😀

            2. 😀 Tak, wypisz wymaluj zdefiniowałeś fandom, nie tylko fantastyczny, ale zdaje się kryminalny też.
              Historia literatury boli, wiem.
              Tu łyżka dziegciu. Przeczytaj jeszcze raz ten wywiad, bo myślę, że czytałeś http://pozeracz.pl/wywiad-krzysztof-piskorski-2/
              Jest moment, kiedy wywiadowany Autor usiłuje budować skansen dla literatury sprzed lat raptem trzydziestu. Niby estetyka języka i styl narracji świadczą o wartości utworu, czy nawet nowoczesności? Takie odrzucenie świadczy o braku dojrzałości czytelników, a nie wartości dzieła. Koncept się liczy! Nie ukrywam pan autor mi podpadł. Należy uważać na to co się mówi. Za to wywiady z Witem Szostakiem – klasa!

              1. To się odnosi do każdej grupy fanatyków 😛
                Co do wywiadu, to tylko przejrzałem, okropnie nie lubię takich rozmów (Sorry, Jakub :P). W żadnej gałęzi literatury nie pisze się teraz tak jak 30 lat temu, ale to nie znaczy, że mamy to odrzucać jako archaizmy.
                Szczęśliwie za mało wiem o fantastyce i jej fanach, żeby pojąć te wszystkie szpilki i szpileczki z przechodzeniem do mainstreamu. Gdybym był złośliwy, pewnie bym stwierdził, że Piskorski sam chciałby przejść na półkę z literaturą polską, równocześnie nie narażając się swoim dawnym fanom 😀 Klasyczne zjeść ciastko i mieć ciastko. Natomiast z przyjemnością informuję autora, że na tę półkę przeszedł 🙂

      3. O, to chyba ja jestem jedną z tych czterech osób.:D Skorzystam, skorzystam w swoim czasie, bo pod choinką zlondowała u mnie Le Guin najnowsza w papierze i trzeba przeczytać jeszcze nieczytane opowiadania (a i Gaiman rozgrzebany czeka, i Artefaktów trochę, i o Zelaznego z Amberem ktoś mi tu marudzi cały czas, a w sumie to i Hain przydałoby się wreszcie skończyć… dlaczego ja zawsze chcę przeczytać więcej ksiązek, niż mogę?)

      4. Pingback: Dziura na tyłku dżinsów polskiej fantastyki | Lapsus Calami

      5. Pingback: Wiktor Żwikiewicz malarz Światów – Szkice Kruczym Piórem

      Dodaj komentarz

      Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

      %d bloggers like this: