Bydgoszcz, 17.06.2017
Trzymam w ręku najnowszy numer „Nowej Fantastyki” 06 (417) 2017. Czuję się jakbym trzymał nierozpakowaną tabliczkę mojej ukochanej czekolady z nadzieniem miętowym i walczył z pokusą natychmiastowego jej zjedzenia, a to przecież trzeba powoli, delektować się, a przecież na półce leżą dwa duże pudełka pełne takich czekoladek. Wybaczcie, ale to emocje mówią, bo przecież należę do tych, którzy pamiętają Amber. …i wiem, jeśli otworzę magazyn na stronie trzydziestej dziewiątej, to nie będzie już odwrotu, bo przez bramę tych kilku opowiadań wejdę do jednego z najpiękniejszych, a jednocześnie najbardziej niedocenianych światów literatury fantastycznej. Może wrócić najpierw do powieści? Czy jestem na to gotowy?
Mówię oczywiście o świecie „Kronik Amberu”, który to świat zechciał nam Roger Zelazny zostawić. Świat, przy którego kreacji mieszał się geniusz twórczy z szaleństwem wizji. Tylko najlepsi potrafią tak pisać a Roger Zelazny do takich należy!
Nie da się w jednym, krótkim wpisie, pokazać całej złożoności tego świata, bogactwa krain i ludzi je zamieszkujących, postaci głównych bohaterów, z jednej strony archetypowych, a z drugiej strony po prostu żywych! To wielka sztuka zbudować z archetypów i toposów żywy świat! Rogerowi Zelaznemu się to udało.
Mam nadzieję, że te niepublikowane dotąd (w większości) w Polsce opowiadania Rogera Zelaznego otworzą następnemu pokoleniu, bramę do świata Amberu, a może chociaż delikatnie uchylą furtkę. I nie zapomnijcie podziękować redakcji „Nowej Fantastyki” za taki niespodziewany prezent. Ode mnie dodatkowo głęboki ukłon, za to, że jest ktoś kto pamięta o klasyce literatury fantastycznej, bo wie, że bez znajomości klasyki nie można powiedzieć o sobie – jestem miłośnikiem fantastyki.
Zanim dorzucę coś jeszcze dla zachęty od siebie, odeślę Was do tego podcastu Krzysztofa Sokołowskiego, gdzie znajdziecie między innymi kilka uwag, na temat roli i pozycji tych opowiadań w uniwersum Amberu. Warto posłuchać!
Pamiętam…
„Kroniki Amberu” kojarzą mi się ze wspomnieniami, z przypominaniem sobie, i kiedy tylko pomyślę o nich pojawia mi się w myślach słowo „pamiętam”! Słowo klucz do odczytania świata Amberu? Nie wiem. Nasz świat jest w kreacji Zelaznego częścią tamtego świata, stąd trochę szalony pomysł, że może niektórzy z nas pamiętają także tamten świat? Oczywiście to świadczy o sile wizji Zelaznego, która trafia do potrafiących czytać dość głęboko. Czytanie wprost prozy Zelaznego nie daje specjalnej satysfakcji, trzeba wejść w ten świat, pomyśleć, przeżyć, poszukać… To dzieło z „górnej półki” nie przestające wcale być przez to świetną popkulturową lekturą! Zaryzykuję stwierdzenie, że wszystkie wielkie literacko utwory fantastyki wykazują taką dwoistość natury. Po prostu – każdemu jego czytanie!
Co zatem pamiętam tu i teraz?
Pamiętam przejście Corwina przez Wzorzec w Rebmie…
Pamiętam twoje szerokie promenady i kolorowe, żółto-czerwone klomby kwiatów. Pamiętam wonne powietrze, świątynie, pałace i niewysłowiony urok, który cię otacza, otaczał i zawsze będzie otaczać. Amber nieśmiertelne miasto dające początek wszystkim innym miastom. Nigdy cię nie zapomnę[…]
Pamiętam wiersz Corwina o jego Avalonie…
Za rzeką Błogosławionych usiedliśmy wszyscy i zapłakaliśmy, wspomniawszy Avalon. Strzaskane były miecze w naszych rękach, a tarcze zawiesiliśmy na dębie. Srebrzyste wieże runęły w morze krwi. Wiele stąd mil do Avalonu? Ani jedna odpowiem, i wszystkie. Srebrzyste wieże runęły.
Pamiętam wspomnienia Ganelona…
Tak, pamiętam Avalon!
Krainę światła, cienia i spokojnych wód, gdzie gwiazdy błyszczały niby nocne ogniska, a zieleń dnia zawsze była zielenią wiosny. Młodość, miłość, piękno… znałem je w Avalonie. Dumne wierzchowce, jasna stal, słodkie usta, ciemne piwo… Honor…
Pamiętam siebie siedzącego po odczytaniu tych słów. To było pierwsze polskie wydanie, Iskier w serii Fantastyka Przygoda. Tylko pierwsze dwa tomy. Bo odkryłem, że Zelazny genialnie pomieszał we wzmiankach o Avalonie tradycyjną rymowankę zaczynającą się od słów „How many miles to Babylon? Threescore miles and ten.” z czymś głębszym i starszym, z Psalmem 137 (według Septuaginty 136), którego słowa nawet niewierzącemu podnoszą włosy na głowie:
Nad rzekami Babilonu –
tam myśmy siedzieli i płakali,
kiedyśmy wspominali Syjon.
Na topolach tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy.
[…]
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica!
Niech język mi przyschnie do podniebienia,
jeśli nie będę pamiętał o tobie,
jeśli nie postawię Jeruzalem
ponad największą moją radość.
{cytat z Biblii Tysiąclecia}
Pamiętam wreszcie, że gdy czytałem po raz pierwszy „Gwiezdny pył” Neila Gaimana, miałem wrażenie jakby autor kilkakrotnie mówił „ja tam byłem, pamiętam Amber”.
Dosyć! Idźcie przez nieskończone cienie szukać własnych wspomnień! Starczy dla każdego…
Cytaty pochodzą z pierwszego tomu „Kronik Amberu”, wydanych przez Wydawnictwo Zysk i S-ka w 2010 roku.
#Fantastyka #Mit
Jakby można było dać lajka, to dałabym lajka.
Dałbym za Ciebie, ale głupio by wyglądało 😉
Dziękuję 🙂
Wypadłam za burtę. Nie rozumiem Amberu, nic a nic.
Ale, że tak zupełnie? 🙁
Udało mi się wygrać pierwszy tom tego zbiorczego wydania, w zeszłe wakacje wzięłam na wieś i zaczęłam czytać. Nie pamiętam, ile przeczytałam, sto stron? Nic nie zaiskrzyło, nie rozumiem. Odłożyłam, może na kolejne wakacje znów wezmę?
Pingback: Tydzień Blogowy #82 – Wielki Buk
Ach, ten Amber. Pierwsze me czytanie miało miejsce fragmentarycznie w czasach dawno-bibliotecznych. W mojej osiedlowej był tom pierwszy i trzeci, a że czytałem wtedy dużo i nieskładnie, to wróciłem do serii dopiero przy okazji niedawnego wydania zbiorczego. Pamiętam, że „Dziewięciu książąt Amberu” wciągnęło mnie od początku, ale prawdziwy zachwyt nadszedł w momencie pierwszego „przejazdu” do Amberu.
To jesteś sobie w stanie wyobrazić jak wyglądaliśmy my po pierwszych dwóch powieściach? Gryźć się chciało kogo popadnie za to czekanie na następne tomy 😀
Staję w drzwiach z ciastem i czekoladą z nadzieniem miętowym. Witaj na nowym!
Ale zdolniacha z Ciebie – nie wiedziałam, że komentarze też uda Ci się przenieść do nowego domu. A byłoby szkoda!
Dzięki za czekoladę, uwielbiam 🙂
No to się samo przeniosło, ja tylko wiedziałem gdzie to zrobić 😉
Fajnie, że jesteś 🙂